Wiem, miałam się pojawić tutaj w piątek. Miałam napisać do Was z długiego weekendu, ale jakoś się nie złożyło. Postanowiłam spędzić czas z My i Tolą tak w 100%. Wracam więc w poniedziałek, w dzień w którym prawie zawsze publikuję nowe posty. Tak z przyzwyczajenia.
Co mi strzeliło z kurkumą? Dieta My. Kurkuma jest turbozdrowa pod wieloma względami. Udowodniono, że kurkuma ma właściwości m.in. przeciwzapalne, antybakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybiczne, antyoksydacyjne, przeciwnowotworowe. Skutecznie pomaga nam zwalczać wirusy oraz bakterie. Co mnie obecnie najbardziej interesuje? Właściwość antygrzybiczna. Ładuję więc ją gdzie tylko się da. Głównie jednak do potraw z kurczakiem i różnych opcji curry.
O paście z kurkumy przeczytałam na blogu Agnieszki Maciąg, stąd ten przepis u mnie. Przepis jest oczywiście ze strony Agnieszki. Z jej strony dowiedziałam się także o tym, że kurkuma po ugotowaniu zwiększa jeszcze bardziej swoje prozdrowotne cechy. I że maksymalny czas, jaki może stać w lodówce to 3 tygodnie. Na pierwszy strzał nie róbcie jej więc za dużo. Ta porcja, którą na dole opiszę jest ok (chociaż domyślam się, że dla niektórych będzie i tak za duża).
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać nawet rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, że granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, że można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek nadal spotykam się ze sprzecznymi informacjami, jeżeli chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, że jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, że przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Składniki:
2-3 łyżki kurkumy w proszku
pół szklanki wody (lub więcej)
2-3 szczypty mielonego pieprzu
2-3 szczypty imbiru w proszku
Wodę zagotowujemy. Dodajemy do niej kurkumę, pieprz, imbir. Gotujemy na małym ogniu 7-8 minut, cały czas mieszając. Jeżeli pasta wyszła za gęsta, dolejcie do niej więcej wody, jeżeli za rzadka – dosypcie więcej kurkumy. U mnie wyszła za gęsta :). Gotowa pasta musi być gęsta, ale nie za bardzo.