Krem z cukinii i groszku

przez Kardamonowy

Wczoraj była środa, czyli dzień, w którym powinnam wrzucić post. Tolka nam jednak trochę pokrzyżowała plany, zdarza się. Postanowiłam więc dzisiaj to nadrobić, jestem więc, cześć.
My nadal ostro trzyma się diety. Nie wiem który to już miesiąc, 10? Na początku tej drogi miałam problem z ogarnięciem jedzenia, teraz jest już dużo łatwiej. Dzisiejszy przepis jest właściwie powtórzeniem innego, zmieniłam jedynie por na groszek, może z dodatkami coś pokombinowałam, ale zdecydowanie nie jest to zupełnie nowy przepis. No nie jestem w stanie na bieżąco wymyślać przez prawie cały rok ciągle czegoś nowego. Kombinuję więc tu i tam. I z tych kombinacji powstała kolejna pyszna zupa. Ta konkretna na zdjęciu była akurat dla mnie, dlatego dodałam do niej tost z bułki pszennej. Wy oczywiście możecie pominąć grzanki. Możecie też zrobić je z innego pieczywa, możecie też dodać do zupy pestki dyni, słonecznika, orzechy, bezglutenowy groszek ptysiowy. Dajcie co lubicie.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać nawet rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, że granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, że można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek nadal spotykam się ze sprzecznymi informacjami, jeżeli chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, że jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, że przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.



Składniki:
1,2 litr bulionu warzywnego (ja użyłam bulionu bez marchewki, ze względu na dietę przeciwgrzybiczą)
3 średnie cukinie
1 szklanka mrożonego groszku
1 cebula
3 ząbki czosnku
garść liści bazylii
1/5 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
olej rzepakowy
sól
pieprz
dodatki: uprażone płatki migdałów, dymka (u mnie zielona część)
(przepis na 4 porcje)

Cukinie myjemy, nie obieramy, kroimy w grubsze plasterki, lekko skrapiamy olejem i pieczemy do niewielkiego zrumienienia w 180 stopniach.
Cebulę kroimy w mniejsze kawałki i smażymy w garnku na oleju, po jej lekkim zrumienieniu dodajemy rozdrobnione ząbki czosnku, smażymy minutę na wolnym ogniu. Dodajemy do tego upieczone cukinie, mrożony groszek, zalewamy wszystko bulionem, doprawiamy według uznania solą i świeżo mielonym pieprzem, gotujemy jakieś 7 minut, pod koniec dodajemy gałkę muszkatołową i liście bazylii. Zupę studzimy, miksujemy na krem, przecieramy przez sito, z powrotem przelewamy do garnka, zagotowujemy. Jeżeli zupa wyszła za gęsta, dolewam do niej więcej bulionu (lub wodę), jeżeli za rzadka gotujemy ją bez pokrywki, do redukcji płynów.
Zupę podajemy z uprażonymi płatkami migdałów i poszatkowaną dymką. Ja całość skropiłam jeszcze oliwą z pierwszego tłoczenia i posypałam świeżo zmielonym pieprzem.

Inne propozycje zup kremów:
Krem z groszku z grzankami
Krem z brokułów z grzankami i parmezanem
Krem z brukselki z fetą
Zupa krem z cukinii z bazylią i mascarpone
Zupa krem z cukinii i pora

Komentarze

* Wstawiając komentarz zezwalasz na użycie Twoich danych osobowych w celu jego publikacji na stronie. Twój e-mail nie będzie widoczny.

Zobacz również

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda Polityka prywatności

Polityka prywatności