Potrawa zrobiona głównie z myślą o imprezie z mięsożercami. Mięsożercy ostatecznie nie przyjechali, więc „męczyliśmy” makaron przez dwa dni. I powiem Wam w zaufaniu, najlepszy był na drugi dzień, mocno podsmażony (ale tak porządnie, aż do zrumienienia makaronu). No i pamiętajcie o konkretnej porcji sera.
Składniki:
400 g ulubionego makaronu
3 białe parzone kiełbasy
200 g liści szpinaku
10 suszonych pomidorów
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
pół szklanki wody z gotowania makaronu
spory kawałek sera długodojrzewającego, np. parmezanu (ja użyłam sera bursztyn)
1 łyżeczka oleju z pomidorów
sól
pieprz
(przepis na 4 porcje)
Kiełbasy kroimy w plasterki i obsmażamy na niewielkiej ilości oleju (jeżeli Wasze kiełbasy są bardzo tłuste, nie dodawajcie żadnego tłuszczu). Po jakichś 5 minutach dorzucamy do nich pokrojoną w kostkę cebulę i rozdrobnione ząbki czosnku. Wszystko smażymy do lekkiego zrumienienia. Następnie dodajemy do nich szpinak i pokrojone w plasterki pomidory. Doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy i chwilę smażymy. Makaron gotujemy al dente. Po jego ugotowaniu, zostawcie z pół szklanki wody z gotowania. Makaron mieszamy z kiełbasą, dodajemy 1/4 szklanki wody, mieszamy. Jeżeli jest potrzeba, dolejcie resztę wody. Przed podaniem makaron posypujemy startym serem.