Jeny, nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że dopiero dzisiejszy dzień jest w miarę normalny (pourlopowo). Powiedzmy, że w chacie wszystko ogarnęłam. Zakupy, menu na najbliższe dni, jakieś plany. Chociaż taki prawdziwy urlop skończył nam się jakieś 1,5 tygodnia temu. W międzyczasie podziały się różne rzeczy, raczej smutne. I jeden ekipowy spęd, który zapamiętam na długo (który był nam mega potrzebny w tym smutnym, dziwnym okresie). Był także trzydniowy (raczej nieplanowany) wyjazd z Tolą w góry. I koncert, na który wybrałam się z bratem. To było nasze w sumie pierwsze takie spotkanie, więc jednocześnie coś świetnego i dziwnego. I pewnie jeszcze parę innych „rzeczy”, które obecnie wypadły mi z głowy, a spowodowały, że lipiec minął nam jakoś inaczej. I minie. Jutro na przykład jadę na pogrzeb :/. Dobra, to chyba tyle tytułem wstępu. Teraz może w końcu przejdę do rzeczy.
Tarta z porzeczka, bezą i budyniem. Czemu ją zrobiłam? Bo wyżebrałam miskę czerwonych porzeczek. Bo akurat w tym czasie mieliśmy się spotkać z częścią ekipy, która lubi desery. Bo chciałam im zrobić przyjemność. Dodatkowo w końcu mogłam pokorzystać z mojego nowego robota kuchennego, który pomógł mi zrobić bezę, jakiej jeszcze nigdy nie udało mi się wyczarować. Bezę idealną.
W ogóle jak już wiedziałam, że dostanę porzeczki, zaczęłam kombinować z przepisami. Właściwie nie kombinowałam, od razu wiedziałam co zrobię. Słodka beza, kwaśne porzeczki. Duet idealny. Znalazłam przepis po zdjęciu. Wiedziałam, że to będzie właśnie to. Nie doczytałam nic o budyniu (w końcu skupiałam się jedynie na zdjęciu), ale gdy doszłam do tytułu i okazało się, że będzie potrzebny, nie zrezygnowałam z niego. Czy był niezbędny? Raczej nie. Spowodował jednak, że tarta jeszcze fajniej rozpływała się w ustach.
A, no i przepis jest stąd: https://whitemorning.pl/.
Sezon na porzeczki w pełni. Nie skupiajcie się jednie na nalewkach i przetworach. Zróbcie ciasto z bezą, nie pożałujecie.
Miary objętości na blogu:
szklanka 250 ml, łyżeczka 5 ml, łyżka 15 ml.
Składniki:
spód:
150 g mąki pszennej tortowej
50 g cukru
100 g zimnego masła
2 żółtka
beza:
3 białka
150 g cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
dodatkowo:
1 opakowanie budyniu waniliowego
2 szklanki mleka
500 g czerwonych porzeczek
1 łyżka mąki ziemniaczanej
(ja ciasto robiłam w formie o średnicy 24 cm i wysokości 3,5 cm)
Spód:
Mąkę mieszamy z cukrem, dodajemy do tego pokrojone w kostkę masło i żółtka. Szybko zagniatamy ciasto, wkładamy do lodówki na jakieś 30 minut do lodówki. Po tym czasie formę na tartę wylepiamy ciastem wyciągniętym z lodówki (dno i boki).
Spód nakłuwamy widelcem. Ciasto przykrywamy papierem do pieczenia, wysypujemy na to obciążenie (ja użyłam surowej fasoli) i pieczemy 15 minut w 180 stopniach. Następnie ściągamy papier z obciążeniem i pieczemy kolejne 15 minut (do lekkiego zrumienienia).
Owoce:
Owoce myjemy, wrzucamy do garnka i podgrzewamy je 5 minut, często je mieszając. W miseczce łączymy 1 łyżkę mąki ziemniaczanej z odrobiną wody i wlewamy do porzeczek. Chwilę wszystko gotujemy, cały czas mieszając. Chodzi o to, żeby owoce zachowały swój kształt, więc nie gotujcie ich za długo.
Budyń przygotowujemy według opisu na opakowaniu.
Beza:
Białka ubijamy na sztywną pianę. Po ubiciu dodajemy do nich po 1 łyżce cukru, nie przerywając miksowania. Na koniec dodajemy mąkę ziemniaczaną, dokładnie wszystko miksujemy.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 175 stopni.
Na upieczony spód tarty wykładamy budyń, owoce i bezę. Ciasto pieczemy 25 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 60 stopni i suszymy bezę jeszcze 15 minut.