Korzystając z tego, że My gdzieś biegał, mogłam w spokoju kucharzyć po swojemu – dla siebie. Byłam bardzo ciekawa smaku pieczonego selera, więc postanowiłam zrobić sobie frytki. Zupa z selera należała zdecydowanie do moich smaków, więc po frytkach nie spodziewałam się niczego innego. Dooobre! Rano jeszcze na szybkensa zrobiłam surówkę z czerwonej kapusty. I to był mój sobotni obiad. My wrócił. Z wątpliwościami zapytałam czy spróbuje, bo tak na dobrą sprawę nie miałam nic innego. Wyboru nie miał…
Zjadł. I smakowało temu ów panu. Myślę, że całość „uratowała” czerwona kapusta, ale nieważne no, zjadł. Wy też zjedzcie.
Składniki:
1 bardzo duży korzeń selera
1 łyżka oleju rzepakowego
płaska łyżeczka suszonego oregano
szczypta pieprzu cayenne (lub więcej)
sól
(przepis na 2 porcje)
Seler myjemy, obieramy i kroimy w słupki grubości około 1 cm. Polewamy je olejem, posypujemy przyprawami. Pieprz cayenne możecie zastąpić słodką papryką, jeżeli nie lubicie pikantnych potraw. Ilość cayenne jednak w tym przepisie, naprawdę nie jest zabójcza. Frytki pieczemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, w 180 stopniach z termoobiegiem, około 30 minut, aż do zrumienienia. Obracajcie je od czasu do czasu.
2 komentarze
Ciekawa propozycja – zawsze warto próbować coś nowego
Dokładnie tak :).