No w końcu. W końcu się za nie zabrałam. Zajęło mi to parę dobrych lat. Nie wiem właściwie czemu. Chyba byłam przekonana, że robi się je trudniej niż nasze placki, racuchy czy inne naleśniki. Pancakes w internetach i w filmach były zawsze idealnie okrągłe, równe, no piękne. A skoro były takie piękne, na bank trzeba bardziej przy nich kombinować. No nie, nie trzeba. W ogóle byłam przekonana, że muszą być do nich specjalnie patelnie. Serio. Tak, jestem nieogarem, wiem to.
Od jakiegoś czasu myślałam o pieczonych plackach, potem natknęłam się gdzieś na pieczone pancakes. I tak od przepisu do przepisu, postanowiłam w końcu zrobić te klasyczne. Poszperałam na różnych amerykańskich stronach, poczytałam tu i ówdzie i w końcu dziś je opublikuję.
Wiecie co mnie niezwykle ucieszyło? Minimalna ilość tłuszczu, jaką się dodaje do pancakes. Smaży się je na suchej patelni, niewielką ilość tłuszczu dodaje się jedynie do ciasta. Może to być rozpuszczone masło, olej. Ja zrobiłam wersję roślinną, ale spodziewam się, że masło dodaje charakteru.
Druga rzecz to banalne „smażenie” tytułowych naleśników. Ciasto nakładałam większą łyżką, żeby wyszły większe. Przy użyciu takiej klasycznej, wyjdą Wam naprawdę niewielkie pancakes. Ciasto się idealnie samo rozpływa na idealnie okrągłe placki. Nie wiem jak to możliwe, nie wnikam. Wyglądają pięknie.
Smak? Smakują lepiej niż myślałam. Są smaczna na ciepło, na zimno, na drugi dzień. Strach się bać jak będą smakowały z naszymi sezonowymi owocami. Póki co próbowaliśmy tylko wersji na słodko, ale już myślę jak połączyć je z jakimś pieczonym mięsiwem. Albo z wegetariańskim gulaszem. Jak tylko My będzie mógł jeść w 100% normalnie, zacznę kombinować.
Tolka jest nimi zachwycona. Pochłonęła je z dżemem i na sucho. Na zimno i na ciepło. Teraz już rozumiem czemu w amerykańskich filmach wszyscy je jedzą. One są naprawdę świetne.
Składniki:
400 g jogurtu naturalnego
1 szklanka mąki pszennej tortowej
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżka cukru
1 łyżka oleju rzepakowego lub masła
(przepis na około 15 sztuk)
Do miski wlewamy jogurt, jajka i tłuszcz, dodajemy do tego resztę składników, miksujemy do uzyskania idealnie gładkiego ciasta. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, więc jeżeli wyszło za rzadkie, dodajcie do niego ciut więcej mąki. Ja musiałam dołożyć porządną czubatą łyżkę mąki.
Porcje ciasta nakładamy łyżką na suchą, rozgrzaną patelnię i smażymy na średnim ogniu na złoty kolor z obu stron. Polecam przed podaniem polać je miodem.