Jest i obiecany przepis. Puree idealnie sprawdzi się przede wszystkim do różnego rodzaju wypieków. Ja chętnie użyłabym go do koktajlu lub racuchów. Wiadomo, najchętniej wrzuciłabym go do czegoś wytrawnego, ale w moim obszernym kajecie jeszcze nic takiego nie zanotowałam. Jeżeli ktoś z Was ma jakiś pomysł, walcie śmiało.
Składniki:
średniej wielkości dynia (ja użyłam Hokkaido)
Dynię myjemy, kroimy na pół, pozbywamy się pestek i włókien, kroimy na mniejsze kawałki. Wkładamy do naczynia żaroodpornego, przykrywamy i pieczemy do miękkości w 180 stopniach. Nie napiszę Wam ile powinniście ją piec, ponieważ różne gatunki dyni potrzebują innego czasu pieczenia. Mojej Hokkaido wystarczyło 30 minut. Jeżeli chodzi o skórę, w przypadku Hokkaido nie trzeba jej wycinać, można ją spokojnie zmiksować z miąższem. Jeżeli macie inną odmianę, po upieczeniu odetnijcie ją. Upieczone kawałki dyni wrzucamy do blendera i miksujemy na gładkie puree.