Tak, wiem, w obecnych czasach kurczak nie jest najzdrowszym mięsem (piszę oczywiście o tym najłatwiej dostępnym). Staram się go gotować bardzo sporadycznie, zresztą ostatni przepis był w styczniu. Nie pamiętam co mi strzeliło do łba, żeby go upichcić. Wiem natomiast, że nieprędko ponownie zagości u nas w kuchni (no chyba, że uda mi się dorwać jakiegoś wiejskiego skurczybyka). Jeżeli chodzi o sam przepis, nic odkrywczego. Wiadomo, że kurczak dobrze czuje się w towarzystwie tymianku, czosnku i cytryny. Był smaczny, no co zrobić?
Składniki:
3 ćwiartki z kurczaka
3 ząbki czosnku
1 mała cytryna
parę gałązek świeżego tymianku
1 łyżka jasnego sosu sojowego
sól
pieprz
1 łyżka oleju rzepakowego
Każdą ćwiartkę przecinamy na wysokości stawów, doprawiamy solą i pieprzem. Do miski wlewamy olej i sos sojowy, wrzucamy pokrojony w plasterki czosnek, pokrojoną w mniejsze kawałki cytrynę (można z niej wcześniej wycisnąć sok do marynaty) i gałązki tymianku. Marynatą zalewamy kawałki kurczaka i odstawiamy przynajmniej na godzinę. Mięso razem z marynatą wrzucamy do naczynia żaroodpornego, przykrywamy i pieczemy w 180 stopniach około 45 minut (w połowie pieczenia można kurczaka obrócić). Po tym czasie pieczemy już bez przykrycia, do zrumienienia i do momentu aż mięso odchodzi od kości.