Tak jak wspominałam wcześniej, w sobotę odwaliliśmy grilla. Miałam do pomocy dwie niewiasty, które chyba bardziej z grzeczności (przynajmniej jedna – Aga, pozdrawiam) niż z chęci, skrzętnie mi towarzyszyły w kuchni. Obiecałam również wrzucić tutaj nazwy koftów, które wymyśliła Mona – „mielone z kija” i „puloki” (tutaj polecam zasięgnąć do słownika gwary śląskiej). Wyszły przepysznie, polecam do nich podać jogurt naturalny z czosnkiem, do tego natka pietruszki lub świeża kolendra. Do puloków często wracać będziemy, bo naprawdę jest do czego. Konkurs grillowy został doceniony, coś tam wyhaczyliśmy w finale, będzie czym świętować.
Składniki:
1 kg mielonej wołowiny
1 duża czerwona cebula
3 ząbki czosnku
2 łyżeczki mielonej słodkiej papryki
2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżeczka mielonego imbiru
sól
pieprz
(przepis na około 12 porcji)
Cebulę bardzo drobno kroimy w kostkę, czosnek rozdrabniamy. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą w misce i odstawiamy przykryte folią do lodówki, na minimum godzinę. Z mięsa formujemy kiełbaski i nabijamy je na patyczki do szaszłyków. Grillujemy do zrumienienia ze wszystkich stron, ale nie za długo, żeby mięso pozostało w środku soczyste. Przed grillowaniem, kofty można skropić odrobiną oliwy.
5 komentarzy
Ach, wyglądają cudnie, do tego jakiś dobry sos i można zajadać;P
Moje dzieciaki uwielbiają kofty, najbardziej z odrobiną sosu czosnkowego Tarsmak. Ten przepis sprawdził się w 100%, wyszło smakowicie i już mnie dzieci pytają kiedy znowu im zrobię 🙂
O jak fajnie! Bardzo się cieszę 🙂 :).
Można zrobić z wieprzowiny ?
Natalia, pewnie.