Jest i on. Wymęczony w końcu przez My. Nie wiem ile lat za mną łaził, żebym w końcu zrobiła Boeuf Stroganow. I wyłaził.
Wiedziałam, że przed Sylwestrem powinnam jeszcze wrzucić coś na bloga i pomyślałam, że może zrobię tę klasykę.
Zacznę może od nazwiska, od którego wzięła się ta nazwa, bo sporo osób tę nazwę przekręca. Nazwa więc pochodzi od nazwiska rosyjskiego generała: Stroganowa. To słowo było tak często źle pisane i wymawiane (jeżeli chodzi o kulinaria), że podobno ostatecznie przyjęło się w nazewnictwie potraw. I tak zamiast Boeuf Stroganow, jest Strogonow. Ja jednak pilnuję nazwy oryginalnej i każdą mi bliską osobę poprawiam.
Co do samej potrawy, oryginał oczywiście powinien być robiony na wołowinie (w końcu to Boeuf). To ona nadaje tej potrawie specyficzny smak. Do uzupełnienia smaku dodaje się ogórki kiszone, pieczarki i czerwoną paprykę. To naprawdę wszystko gra. Po spróbowaniu tej potrawy przenoszę się z automatu na jakieś rodzinne wesele albo inną tego typu imprezę. Na Sylwestra też.
Jeżeli więc macie ochotę na wyczarowanie tej potrawy, teraz jest świetny moment, z wiadomych względów. Spokojnie możecie ją zrobić 30 grudnia, Stroganow zdąży się przegryźć i będzie smaczniejszy niż w dniu gotowania.
Z czym go podać? Najlepszą opcją będzie chyba pieczywo. Nam taka wersja smakowała najbardziej, my zjedliśmy ją z chlebem orkiszowo-żytnim, bo taki piekę najczęściej. Ta potrawa ma postać jakby gęstej zupy, więc trzeba ją tak potraktować.
Na dziś tyle, zaraz usiądziemy na rodzinną naradę i obgadamy co mogę jeszcze wyczarować sylwestrowego na bloga. I nie tylko na bloga. Postaram się do poniedziałku wrzucać codziennie nowy post.
Do następnego.
Składniki:
500 g wołowiny (u mnie ligawa)
250 g małych pieczarek
1 mała czerwona papryka
1 większa cebula
1 większy ogórek kiszony
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
ćwierć łyżeczki mielonej ostrej papryki (lub więcej)
1 łyżeczka czosnku granulowanego (lub 1 duży rozdrobniony świeży ząbek czosnku)
1 łyżka suszonego majeranku
1 liść laurowy
2 ziarna ziela angielskiego
2 łyżki mąki pszennej
2 szklanki wody lub bulionu wołowego
1 łyżka gęstego koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka musztardy
olej rzepakowy lub masło klarowane do smażenia
sól
szczypta pieprzu
Mięso kroimy w podłużne kawałki. Ja użyłam ligawy, którą pokroiłam najpierw w grubsze plastry, a potem te plastry pokroiłam w paski.
Mięso doprawiamy mielonymi paprykami, czosnkiem granulowanym, majerankiem, solą i pieprzem, odstawiamy na jakąś godzinę. Ja mięsa nie wkładam do lodówki, odstawiam po prostu na blat. Mięso można marynować także przez paręnaście godzin, wtedy wkładamy je do lodówki.
Mięso oprószamy mąką i smażymy je partiami (żeby się usmażyło, a nie ugotowało) na dużej patelni na dość mocnym ogniu do mocnego zrumienienia. Od czasu do czasu oczywiście mięso mieszamy. Po każdej partii smażenia mięso przekładamy na talerz.
W międzyczasie umyte pieczarki kroimy w plasterki, cebulę w drobną kostkę, ogórki i paprykę w średnią kostkę.
Całe usmażone mięso przekładamy z powrotem na patelnię, dodajemy do niego pieczarki, cebulę, ogórki, liść laurowy i ziele angielskie, wszystko dokładnie mieszamy i smażymy około 5 minut na wolnym ogniu. Od czasu do czasu mieszamy. Następnie wlewamy wodę i wszystko gotujemy pod przykryciem około godziny lub do miękkości mięsa. Pod koniec gotowania dodajemy paprykę pokrojoną w kostkę i musztardę. Wszystko gotujemy do miękkości papryki. Ja papryki nie daję na początku gotowania, bo pod koniec prawie się rozpada, nie lubię jej w takiej formie.
Jeżeli potrawa wyszła za gęsta, dolejcie do niej więcej wody, jeżeli za rzadka pogotujcie ją bez pokrywki.
Na koniec wszystko doprawiamy solą, jeżeli jest potrzeba. Ja dodałam jeszcze odrobinę świeżej natki pietruszki.
Podobne przepisy:
Bogracz