Dziś coś wegetariańskiego. Po dwóch tygodniach wakacji mam dość mięsa. Niedaleko nas jest facet, który ma swojskie wyroby, ciężko przejechać obok niego obojętnie. Na szczęście ma też ryby, ale nasze zakupy na samych rybach się nie kończą. W ogóle na dzisiejszego grilla kupiliśmy u niego kaszankę, ale chyba jej jednak nie wchłoniemy. Plany wieczornego grilla się trochę zmieniły, kaszanka jedzie z nami do domu. Dobra, nieważne. Dziś ser.
Camembert z grilla to dla nas żadna nowość, robiliśmy go już wielokrotnie. Nie publikowałam go jednak, bo nigdy nie zrobiłam mu zdjęcia. Nasze grille zaczynają się dość późno, więc jest kiszka ze światłem. Na wakacjach grillowaliśmy o różnych porach, więc o camembert się załapał. Dwukrotnie.
Jest pyszny. Ciepły, kremowy, lekko lejący (chociaż to akurat zależy tak naprawdę od Was). Pierwszy zrobiliśmy jakiś tydzień temu, w prostej marynacie, drugi – jedynie maźnięty oliwą i obsypany odrobiną mielonej słodkiej papryki. Jak się uprzecie, możecie nie dodawać nic. Chyba, że macie kratkę, do której wszystko się przykleja, w tym wypadku użyjcie odrobiny oleju. Nam się trafił świetny, żeliwny grill. Nie mieliśmy z nim żadnych problemów.
Jeżeli chodzi o ilość jaka powinna Was satysfakcjonować, to taki jeden camembert jest całkiem ok na dwie osoby. U nas za każdym razem taka ilość się sprawdza. Z tego co pamiętam to na czwórkę dorosłych osób, zrobiliśmy właśnie 2 camemberty. Jeżeli jednak już czujecie w kościach, że to będzie za mało, nie krępujcie się, zróbcie więcej. Ja sobie tak teraz cicho myślę, że jakby mi ktoś dał jednego to opędzlowania, zjadłabym go tak czy siak. To jest naprawdę przepyszne. Myślę sobie jeszcze teraz nad jakimś innym serem pleśniowym zrobionym w tym klimacie. Jest jeden konkretny śmierdziuch, który jest w formie camemberta – myślę, że to będzie coś dużo, dużo lepszego. Spróbuję go ugrillować pod koniec czerwca, z ekipą.
Dobra, będę się powoli z Wami żegnać, musimy się popakować. Mówiłam Wam jakie dziwne rzeczy ze sobą pozabierałam, teraz to trzeba z powrotem zawieźć do Chorzowa. Tak, wszystko się przydało. Blender, rozdrabniarka, tarka, ubijaczka.
Do następnego, baaaj.
Składniki:
1 camembert
1 gałązka natki pietruszki
duża szczypta mielonej słodkiej papryki
pół łyżeczki oliwy
Oliwę wlewamy do miski, dodajemy do niej mieloną paprykę i poszatkowaną natkę pietruszki, mieszamy. Camemberta obtaczamy z wszystkich stron w marynacie i zostawiamy na minimum 30 minut (mój marynował się 1,5 godziny).
Z sera ściągamy nadmiar marynaty i grillujemy z obu stron na mniejszym ogniu. W trakcie grillowania dotknijcie go w środku. Jeżeli jest bardzo miękki, jest gotowy.