Jadłonomia. I tyle w sumie w temacie. Za Chiny nie połączyłabym tak składników, jak zrobiła to Marta. Nie żebym miała coś przeciwko, zupełnie nie. Ja jednak jestem po uszy zakochana w połączeniu pieczonej papryki z czosnkiem i kminem rzymskim. Ciężko mi po prostu wymyślić coś innego, kiedy jest się uzależnionym od tego trio.
Pastę z papryki zażyczył sobie My. Dieta wątrobowa jeszcze trwa (mimo, że już nie tak restrykcyjna jak na początku), poprosił o jakieś smarowidło do chleba. Ja mam masę pomysłów na tego typu pasty, ale zawsze ładuję do nich jakieś ziarna, strączki albo inne wypełniacze, których My jeść jeszcze nie powinien. Wpisałam więc w google pasta z pieczonej papryki i pierwsze co, wyświetliła mi się Jadłonomia. No dobra, weszłam w sumie z ciekawości. Spodziewałam się ciecierzyc i innych soczewic. A tu nic, niewiele składników, wszystko miałam w domu, produkty raczej aromatyczne, więc powinno być dobrze. I jest. Pasta smakuje dobrze, ale jak to z takimi pastami bywa, lepsza będzie jutro.
Ale korciło mnie jak 150. Korciło żeby dorzucić chociaż czosnek. Jeden maluni ząbek czosnku. Nie dorzuciłam, byłam twarda. Z szuflady z przyprawami wołał mnie kumin, a z parapetu zerkał na mnie moździerz. Nie dałam się. Ta pasta i tak nie jest dla mnie, więc nie wiem co się tak miotam.
Jeny, przypomniało mi się, że w lodówce mam 3 upieczone buraki. ZNOWU. Nie wiem ile razy już pisałam Wam, że piekę ich za dużo. I znowu to zrobiłam. Myślałam też w sumie o paście, ale papryka jednak wygrała. Jeżeli macie jednak jakieś ciekawe pomysły na pasty do pieczywa z pieczonym burakiem, napiszcie do mnie koniecznie. Ważne żeby był w niej czosnek. Kumin? Niekoniecznie.
Składniki:
3 czerwone papryki
kawałek imbiru o długości 2 cm
płaska łyżka masła orzechowego
1,5 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka jasnego sosu sojowego (lub więcej, do smaku)
szczypta chili
(przepis na 1 mały słoik)
Papryki myjemy, kroimy na pół, pozbywamy się gniazd nasiennych, skrapiamy olejem i pieczemy w 180 stopniach około 25 minut. Pieczemy tak długo, aż skóra papryk będzie lekko spalona. Po upieczeniu, papryki wkładamy do plastikowego pojemnika, szczelnie zamykamy i odstawiamy na 30 minut. Po tym czasie ściągamy z nich skórę.
Obrany imbir kroimy w mniejsze kawałki.
Papryki wrzucamy do blendera (ja użyłam rozdrabniarki). Do papryk dodajemy imbir, masło orzechowe, sok z cytryny, sos sojowy i chili. Miksujemy do uzyskania gładkiego sosu. Ja nie robię tego za długo, lubię jak tego typu pasty nie są zmielone na śmierć.
Pastę przekładamy do słoika odstawiamy do lodówki na minimum godzinę, żeby smaki się przegryzły. Pasta jest smaczniejsza jest jednak na drugi dzień.
Podobne przepisy:
Pasta z grillowanego bakłażana
Muhammara – sos paprykowy z orzechami
Sos z pieczonej papryki
Sos z papryk i bakłażanów
Ajvar