Zacznę od tego, że przepis na kiszone marchewki z wędzoną papryką i chili jest z książki „Misa Mocy”, Ewy Ługowskiej. Trochę sceptycznie do niego podeszłam, ale z ciekawości postanowiłam się z nim zmierzyć. Po 5 dniach kiszenia, sprawdziłam. Marchewki były takie sobie, tzn. nie ukisiły się do końca. W ogóle jakoś dziwnie smakowały. Postanowiłam przetrzymać je jeszcze parę dni. Spróbowałam dziś. Oesumalusieńki. Genialne. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie piał na ich widok, ale zróbcie chociaż jeden słoik. Zobaczycie czy to są Wasze smaki. Moje zdecydowanie są.
Składniki:
3 duże marchewki
2 ząbki czosnku
1 chili
2 łyżki wędzonej papryki
500 ml wody
0,5 łyżki soli
(przepis na 2 słoiki po 300 ml)
Wodę z solą zagotowujemy, odstawiamy do ostygnięcia. Obrane marchewki kroimy w plasterki o grubości maksymalnie 0,5 cm, chili w cieńsze. Marchewki wkładamy do słoików, dodajemy chili, czosnek i wędzoną paprykę, zalewamy zalewą. Słoiki dokładnie zamykamy i wkładamy do lodówki lub w chłodne miejsce na minimum 5 dni. Moje były dobre po 9 dniach.
2 komentarze
Kisiłem pomidory,marchewki, brokuły, kalafiora rzodkiewki itp Tak z doświadczenia marchewki cieniutkie plasterki. Papryka w proszku tu trzeba uważać nie za dużo bo przyćmi właściwy smak.Ogólnie nie dodaje . Jak długo to zależy od tego jak pokroimy marchewki . Na początku pokroilem grubo i prawie dwa tygodnie czekałem aż dojdą. Ogólnie kiszonki super sprawa. I fajna rzecz podanie źródła skąd pochodzi przepis.
Podałam źródło, jest w opisie, zawsze to robię. Proporcje, moim zdaniem są idealne. Na początku myślałam, że papryki będzie za dużo, ale ostatecznie smak jest taki jak trzeba. Pozdrawiam.