Lubię takie hokus pokus. Ogólnie dziś gotowanie było dostosowane do konkretnych produktów. Do dzisiejszego posta załapał się arbuz, który przeleżakował w lodówce jakieś 3 dni. W drugiej potrawie, składnikiem do którego musiała dostosować się reszta produktów, była natka pietruszki. O tym jednak, dopiero jutro. Zaglądnijcie tutaj za paręnaście godzin.
Arbuz i truskawki – do tego połączenia nie trzeba nikogo przekonywać. Dziś znowu zaczęły się moje „ulubione” temperatury i trzeba było machnąć coś na orzeźwienie. Tak jak pisałam na początku, arbuz już nie był pierwszej świeżości. Dokupiłam do niego niewielką ilość truskawek, dodałam parę innych pierdół, zmiksowałam i jest! Obecnie lemoniada chłodzi się w lodówce, czekamy więc.
Tak myślę… wódka by do tego pasowała… oj pasowałaby.
Składniki:
1 kg arbuza (waga bez skóry)
400 g truskawek
600 ml wody mineralnej (ja użyłam gazowanej)
sok z dużej cytryny
1-2 łyżki miodu
parę liści mięty
parę kostek lodu
Truskawki myjemy i obieramy z szypułek, z arbuza pozbywamy się pestek. Truskawki i arbuza miksujemy w blenderze, przecieramy przez sito. Dodajemy do tego wodę, miód, sok z cytryny, dorzucamy parę liści mięty, kostki lodu i ewentualnie parę plasterków cytryny, dokładnie mieszamy. Jeżeli lemoniada jest za gęsta, dolejcie wody.
2 komentarze
Bardzo lubię tu zaglądać, ot tak bez powodu a może jednak… i lubię Twoje komentarz, zawsze czytam je z ciekawością i uśmiechem. Pozdrawiam w przed-meczowym wyczekiwaniu, czyli coś mocniejszego na orzeźwienie trzeba 'machnąć'. Majka.
Machaj, machaj! Cieszę się, że powoduję u kogoś uśmiech – lubię to robić. A co do komentarzy, ostatnio czytałam moje pierwsze… "Lipiec. Świeże jagody, truskawki, za chwilę maliny. Dostępne wszędzie i praktycznie od ręki. Szybki deser na niedzielne popołudnie, aksamitny pudding ryżowy ze świeżymi jagodami". Śmiech na sali normalnie :D. Pozdrawiam!!!