Pfff, pierdyliard stopni chyba jest dzisiaj. Nie potrafię funkcjonować w takich temperaturach, dobrze że przynajmniej w domu jest w miarę znośnie. Wentylator na maksa i zimny ręcznik na łeb. I jeść się jakoś bardzo nie chce, no na pewno odpadają parujące potrawy. O szerbecie, który jest dzisiejszą gwiazdą, chciałam napisać już w zeszłym roku. Nie złożyło się. Dziś się złożyło zdecydowanie. Udało mi się wczoraj kupić na katowickim targu piękne i smaczne maliny. Rano zostały zmasakrowane i zamrożone. I tak sobie cicho marzę o maszynce do robienia lodów. Na razie, cicho.
Składniki:
500 g malin
100 ml wody
70 g cukru
sok z połowy cytryny
mała puszka mleczka kokosowego
Wodę gotujemy z cukrem na wolnym ogniu, około 2 minut. Studzimy. Maliny miksujemy w blenderze na gładki mus, przecieramy przez sito. Wszystkie składniki ze sobą mieszamy, przelewamy do szerokiego pojemnika i wkładamy do zamrażalnika. Mieszamy widelcem mniej więcej co godzinę. U mnie szerbet całkowicie zamroził się po całym dniu.
2 komentarze
Aż by się chciało zjeść.
pycha!