Pisałam Wam parę dni temu, że ostatnio mam ochotę na trochę więcej prostoty w kuchni. Wczoraj na przykład mieliśmy na obiad karkówkę gotowaną w sosie własnym, do tego tłuczone ziemniaki i sałatkę z buraków. Wcześniej przypomniałam sobie o takim cudzie jak wędzona makrela (tak, zapomniałam o jej istnieniu) czy o płatkach owsianych. Tak powstała chęć ugotowania zupełnie zwyczajnej zupy, takiej jak zupa pieczarkowa z makaronem. Akurat w kuchni pyrkał sobie rosół, pomyślałam że czas ugotować jakąś „nową” zupę. Tak oto przybywam do Was z prostym przepisem na dość popularną (a jednak) zupę z makaronem, który przyjechał ze mną z wakacji z Chorwacji. Bo część z Was pewnie nie wie, że lubię zbierać makarony o niecodziennych kształtach. Nie wiem z czego to wynika w sumie. I żeby nie było, mam świadomość tego, że makaron użyty do dzisiejszego przepisu nie jest super wyjątkowy, jest jednak czymś innym niż rurki, świderki czy inne nitki.
Wiedząc więc co niedługo wyląduje w garnku, wyszperałam z szafy makaron, w którym zakochało się moje dziecko. Siłą rzeczy więc małe kokardki skończyły częściowo w pieczarkowej, a częściowo w zupie mlecznej. Teraz w sumie przypomniało mi się, że chciałam użyć łazanek (nawiązując trochę do świątecznej zupy grzybowej)… No nieważne. „Słodziutkie małe kokardki” wygrały.
A, wspomnę mam jeszcze o paru kwestiach. Jedną z nich jest obsmażenie grzybów. Czym bardziej je zrumienicie, tym bardziej uzyskacie ciemniejszą zupę (to tak jak z obsmażeniem mięsa do gulaszu). Ja lubię jednak wolę smak „zrumienionej” pieczarkowej. Druga rzecz to zioła. ja jestem fanem łączenia grzybów z natką pietruszki, dlatego ta wylądowała w dzisiejszej zupie. Świetnie sprawdzi się także koperek. Czosnek? Jak najbardziej, nawet niewielka ilość wzbogaca smak grzybów, dla mnie to niezbędny dodatek. Jeżeli chodzi o zabielenie zupy, na początku chciałam iść klasycznie w śmietanę, ale że zapomniałam ją kupić, do zupy dodałam jogurt grecki. Jak widzicie, nic się nie zważyło. Jeżeli dopilnujecie tego, żeby zupa się nie gotowała, jogurt grecki naprawdę świetnie się sprawdzi. Są też i jogurty naturalne, które się psują zup, ale nie dam Wam gwarancji, że zupa pięknie się zabieli. Czasami miałam z tym problem, nie wiem od czego to zależy. I nie, nie zagotowywałam potraw. A jogurt i tak wszystko popsuł.
Na dziś chyba tyle. Po publikacji posta siądę nad tygodniową rozpiską menu. Czy pójdę znowu w klasykę? Nie wiem. Wyjdzie w praniu. Do następnego, cześć.
Składniki:
2 litry bulionu (ja użyłam drobiowego)
500 g pieczarek
1 większa cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka poszatkowanej natki pietruszki
150 g drobnego makaronu
2 łyżki jogurtu greckiego lub śmietany 12%
1 łyżka masła
sól
pieprz
(przepis na 4-5 porcji)
Pieczarki myjemy i kroimy w cienkie plasterki/półplasterki (w zależności od wielkości grzybów), wrzucamy na patelnię i smażymy do zrumienienia. Dodajemy do nich pokrojoną w drobną kostkę cebulę, smażymy na wolnym ogniu około 5 minut, na ostatnią minutę wrzucamy rozdrobniony ząbek czosnku. Jeżeli jest potrzeba, można dodać trochę więcej masła. Wszystko zalewamy bulionem, zupę doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem, gotujemy na wolnym ogniu jakieś 10 minut. Makaron gotujemy do miękkości, przelewamy go na sicie zimną wodą, odstawiamy.
Pod koniec gotowania zupy dodajemy do niej połowę natki pietruszki, gotujemy chwilę. Do misek nakładamy makaron, wlewamy zupę, jogurt grecki, mieszamy. Całość posypujemy drugą porcją natki pietruszki.
Podobne przepisy:
Zupa pieczarkowa z serem pleśniowym
Zupa pieczarkowa z pęczakiem