Miał być rabarbar bez dodatków. Taki o sobie, zwykły kompot. Grejpfrut jednak błagał, żeby go dobić, więc go dobiłam. I jak to zwykle bywa, przy okazji kuchennych eksperymentów, wyszło super. Kompot chłodzi się od godziny w lodówce i znając życie, będzie jeszcze lepszy. Dam mu jeszcze trochę czasu. Myślę z czym można jeszcze połączyć rabarbar, poza jabłkami, gruchami i cytrusami. Truskawki, się wie, ale czy coś jeszcze? Dajcie znać, jak Wam przyjdzie coś do głowy, chętnie znowu poeksperymentuję.
Składniki:
4 łodygi rabarbaru
1 l wody
sok z 1 czerwonego grejpfruta
sok z 1 cytryny
3 łyżki cukru waniliowego (można dać mniej)
parę liści mięty
Rabarbar myjemy, odcinamy liście (nie będą nam potrzebne), łodygi kroimy w mniejsze kawałki i gotujemy w posłodzonej wodzie około 10 min. Kompot odcedzamy na drobnym sicie i studzimy. Dodajemy soki z cytrusów i miętę. Wstawiamy do lodówki przynajmniej na godzinę.