Ciąg dalszy diety. Nadal ją studiuję, zgłębiam. Za parę dni My ma konsultację z dietetykiem, zobaczymy co ten nam zasugeruje. Bo tak jak Wam pisałam parę dni temu, jedni mówią to, inni piszą coś innego. Tak jest np. przy okazji smażenia. Wyszłam więc z założenia, że nie zrezygnuję z niego całkowicie, będę smażyć od czasu do czasu. Dieta, na której jest My będzie długotrwała, nie wyobrażam sobie, że przez rok niczego mu nie usmażę. Będę się trzymała rozpiski produktów, jakie powinien jeść i tyle. On dodatkowo i tak przyjmuje leki i różne wspomagacze. Muszę znaleźć złoty środek. W jednej z książek o diecie przeciwgrzybiczej natknęłam się na przepis na falafele, co do których nie byłam do końca przekonana. W oryginalnym przepisie jest mąka pszenna, dodatkowo smażenie (dość długotrwałe). Mąkę jednak można zastąpić kaszą jaglaną, a z tym smażeniem już Wam wyżej napisałam jak u nas będzie.
Zielona szakszuka chodziła już za mną od dawna, niezależnie od diety. Teraz miałam jedynie dodatkową motywację, która przyspieszyła realizację.
Bo My może (a raczej powinien) wcinać zielone warzywa. Spokojnie może jeść też jajka. Z tym smażeniem różnie bywa, ale od czasu do czasu można sobie na nie pozwolić. Wyszperałam więc w sklepie prawie wszystkie zielone warzywa i z części z nich zrobiłam pyszne śniadanie.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać nawet rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, że granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, że można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek nadal spotykam się ze sprzecznymi informacjami, jeżeli chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, że jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, że przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Składniki:
3 jajka
pół małej cukinii
2 duże garści szpinaku
1/3 szklanki mrożonego groszku
1 cebula
2 ząbki czosnku
zielona część dymki
sól
pieprz
olej rzepakowy
Na rozgrzany olej wrzucamy pokrojoną drobno cebulę, smażymy na wolnym ogniu minutę, później dorzucamy do niej rozdrobnione ząbki czosnku, smażymy paręnaście sekund. Dodajemy do tego pokrojoną w plasterki cukinię, umyty szpinak i groszek, mieszamy. Wszystko smażymy aż do zwiędnięcia szpinaku. W trzech miejscach na patelni robimy wgłębienia, do których wbijamy jajka. Całość doprawiamy solą i pieprzem, przykrywamy pokrywką i smażymy na wolnym ogniu tak długo, aż jajka się zetną. Przed podaniem całość posypujemy poszatkowaną dymką.
Podobne przepisy:
Szakszuka z pieczoną papryką i bakłażanem
Szakszuka z fetą i szpinakiem
Szakszuka z fasolą i chorizo
Szakszuka
1 komentarzy
Fantastyczna, muszę zrobić!