Przepadłam na dwa tygodnie. Rozłożyło i nas na łopatki. Najpierw Tolę, potem mnie, teraz kolej na My. Plany blogowe (świąteczne) były zupełnie inne. Miałam już pod koniec listopada działać w kuchni, na spokojnie wszystko ogarniać i publikować. Jeny, jestem dwa tygodnie do tyłu. Na szczęście mam pokitrane parę świątecznych przepisów, które obecnie mogę wykorzystać, ale nie tak to wszystko miało wyglądać. Miałam nawet dokładnie odliczone co i kiedy będę wrzucać na kardamonie. Nie wrzuciłam jeszcze nic, a jest już 6 grudnia.
Zastanawiam się czy przepis wrzucić jeszcze dziś (jest dość późno), czy przenieść go na 7 grudnia. Wam to pewnie i tak nic nie robi. Mi w sumie też, więc może jednak pokuszę się symbolicznie o datę mikołajkową.
Eggnog to likier jajeczny, na który wpadłam w internecie jakieś dwa lata temu. W tym roku postanowiłam go zrobić i podzielić się z Wami przepisem. Nie jest to nasz klasyczny ajerkoniak, są w nim np. przyprawy, których normalnie u nas się nie dodaje – cynamon i gałka muszkatołowa. I teraz tak, można ten likier zrobić na dwa sposoby: z alkoholem i bez. U mnie jest zdecydowanie z alkoholem. Nie po to przestałam karmić piersią, żeby likier jajeczny wypić w tym roku bez procentów. No heloł.
Jeżeli chodzi o sam przepis, jest chyba dokładnie taki, o jaki mi chodziło. Spośród wielu, ten przypadł mi do gustu najbardziej.
Jeżeli chodzi zaś o rodzaj alkoholi, też widywałam różne kombinacje. Brandy z whisky, whisky z koniakiem, koniak z brandy, koniak z bourbonem. U mnie ostatecznie w butelce wylądowało brandy z koniakiem.
Eggnog wyszedł dość cienki pod względem procentowym, przynajmniej dla mnie. Ja jestem jednak wielką fanką alkoholi pokroju whisky lub nalewek, nie powinnam więc tutaj być żadną wyrocznią. Ten likier jest delikatny, subtelny, dość kobiecy. Jeżeli więc lubicie takie klimaty i macie ochotę w Święta Bożego Narodzenia napić się czegoś typowo świątecznego, z całą moją wątrobą polecamy Wam eggnog.
A, jeszcze jedna sprawa. Czas przechowywania. W związku z tym, że likier nie jest wybitnie alkoholowy, trzymajcie go w lodówce maksymalnie dwa tygodnie. Tak jest napisane na blogu, z którego skorzystałam. O tu: thechunkychef.
Likier wyszedł pyszny. Udało mi się go spróbować, jeszcze zanim straciłam węch i smak. Najgorsze, że nadal utrzymuje się u mnie brak tych zmysłów. Nie wiem jak będę świątecznie gotować na bloga, naprawdę nie wiem. I nie wiem czy w ogóle w tym roku poczuję smak makiełek, na które to czekam cały rok. Ech…
Miary objętości na blogu:
szklanka 250 ml, łyżeczka 5 ml, łyżka 15 ml.
Składniki:
4 duże świeże jajka
1,5 szklanki mleka 3,2%
1 szklanka śmietany 30%
3/4 szklanki drobnego cukru
pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
ćwierć łyżeczki mielonego cynamonu
1/3 szklanki brandy + 1 łyżka (w oryginalnym przepisie były 3 uncje, dlatego jest to tak dziwnie rozbite)
1/3 szklanki koniaku + 1 łyżka
Jajka sparzamy, oddzielamy żółtka od białek. W dużej misce ubijamy żółtka z cukrem na jasną, puszystą masę.
Do rondla wlewamy mleko, wsypujemy gałkę muszkatołową i cynamon, mieszamy, podgrzewamy na małym ogniu, aż wszystko się zagrzeje (ale nie zagotuje). 1 szklankę tej mikstury wlewamy powoli do ubitych żółtek, cały czas mieszając. To zahartuje jajka i spowoduje, że nie zrobi Wam się finalnie jajecznica.
Tę mieszankę wlewamy z powrotem do rondla. Całość gotujemy na bardzo małym ogniu, ciągle mieszamy (najlepiej przy pomocy drewnianej łyżki), aż wszystko lekko zgęstnieje. Pilnujcie, żeby tego nie zagotować. Konsystencja jest odpowiednia, gdy zanurzymy łyżkę w miksturze, odwrócimy ją i przesuniemy po niej palcem. Jeżeli mikstura pokryje łyżkę i pozostanie na niej ślad po palcu, uzyskaliśmy odpowiednią konsystencję.
Miksturę ściągamy z ognia, dodajemy do niej śmietanę, studzimy. Wlewamy alkohol, mieszamy i wkładamy do lodówki.
Likier był smaczny w sumie od razu, ale po paru dniach jest jeszcze lepszy. Wypijcie go do dwóch tygodni.
Podobne przepisy:
Ajerkoniak
Ajerkoniak z kawą