Zastanawiam się właśnie co byłoby dobrze dzisiaj opublikować. Bo piątek, bo przed weekendem. Nie mam zbyt dużego pola do popisu, w miarę „normalne” przepisy powoli się już kończą. I pomyślałam, że wrzucę przepis zupełnie od czapy. Przepis, który miałam w planie napisać dopiero przed Andrzejkami. Tylko po kiego grzyba mam czekać jeszcze trzy tygodnie? Zrobię to dziś, tak dla odmiany. Stanęło więc na śledziach. Na śledziach z miodem i musztardą francuską.
Parę tygodni temu robiliśmy Toli urodziny w ekipowym gronie. Nie miałam ochoty na żadne kombinacje. Chociaż nie, może i miałabym, ale nie ten czas, spore ograniczenia, no nie. A śledzie zawsze się dobrze sprawdzają na urodzinach wszelakich. Tytułowe śledzie zdecydowanie nie zawiodły. Aż sama byłam zdziwiona jak bardzo są smaczne. Zainteresowałam się nimi dość późno, bo dopiero w połowie imprezy. Zjadłam jednego, potem piątego. A potem już zabrakło miejsca. Na szczęście miejsce znalazło się podczas śniadania. No pyszne. Naprawdę pyszne.
Kiedy w ogóle się za nie zabierałam, nie miałam w planie dodawać do nich miodu. Miała być tylko cebula i musztarda francuska. Kroiłam, sparzałam, mieszałam. A potem mój wzrok zatrzymał się na słoiku z miodem. Hm… miód i musztarda? No pewnie. Nie ma szans, żeby to zepsuć. I zdecydowanie tego nie zepsułam. Pamiętajcie jedynie, żeby nie dodawać do nich miodu o konkretnym, intensywnym smaku. Gryczany np. by wszystko zepsuł. Już parokrotnie się o tym przekonałam, robiąc inne potrawy. Najbardziej neutralny, dla mnie, jest chyba miód lipowy i rzepakowy. Największym złem jest gryka :). Kiedyś przypadkiem wylądowała w marynacie do skrzydełek. Były okropne.
Róbcie i jedzcie na zdrowie. Śledzie, bo przecież nie skrzydełka z miodem gryczanym.
Składniki:
4 solone filety śledziowe
1 większa cebula
2 łyżki musztardy francuskiej
1 łyżeczka miodu (ja użyłam rzepakowego)
ćwierć łyżeczki soku z cytryny
5 łyżek oleju rzepakowego lub więcej (ja użyłam z pierwszego tłoczenia)
sól (opcjonalnie)
pieprz
Śledzie płuczemy pod bieżącą wodą, następnie moczymy godzinę w zimnej wodzie, od czasu do czasu można wymieniać w nich wodę. Jeżeli po tym czasie okażą się nadal bardzo słone, moczymy kolejną godzinę. Cebulę kroimy w cienkie półplasterki, przelewamy ją wrzątkiem na sicie. Osuszone śledzie kroimy w mniejsze kawałki, wrzucamy do miski. Dodajemy do nich cebulę, musztardę, miód, sok z cytryny, olej, doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem, dokładnie mieszamy, wkładamy do lodówki na minimum 24 godziny. Ja śledzie zrobiłam dwa dni przed imprezą i były w punkt.
Podobne przepisy:
Śledzie w oleju z cebulą i ogórkami konserwowymi
Śledzie z curry i musztardą