Lubię właściwie każdy rodzaj kuchni. Ostatnio co prawda najlepiej wchodzą mi klimaty indyjskie, ale myślę, że to kwestia pory roku. Bo zimno, szaroburo. Trzeba się rozgrzać. Nie wiem czy rozgrzewa coś bardziej niż kuchnia indyjska. Pewnie tak, ale nie przychodzi mi teraz nic do głowy. Tajska?
Inną kuchnią, którą uwielbiam właściwie najbardziej, to kuchnia śródziemnomorska. Piszę tutaj głównie o potrawach ze świeżych warzyw. Do tego tony oliwy i jestem w niebie. Jesienią i zimą ciężko o dobrej jakości świeże produkty, dlatego nie ma co teraz jej wychwalać. Pesto, o którym dziś mowa jest o tyle fajne, że można je robić właściwie cały rok. Jest to jakaś namiastka moich śródziemnomorskich smakowych potrzeb.
Pesto z natki pietruszki z kaparami i słonecznikiem to sos, który można użyć do wielu potraw: do makaronów, ryb, drobiu, zup. My najczęściej jemy je z makaronem i jakąś sałatą z winegretem. Do tego oczywiście jakiś ser długodojrzewający i w sumie nic więcej nie potrzeba. Tym razem pesto zjedliśmy z pełnoziarnistym makaronem, bez sałaty, z serem (a jakże). Ten sos zawsze smakuje dobrze. Zrobiony z bazylii, z natki pietruszki, z koperku (przepis na ten ostatni pojawi się wkrótce na blogu). Jeżeli chodzi o orzechy, też można wydziwiać. Klasyczne jest z orzeszkami pinii, ale spokojnie można użyć pestek słonecznika, dyni, orzechów włoskich, ziemnych, czego chcecie.
Podstawą oczywiście jest dobrej jakości oliwa z pierwszego tłoczenia. W mojej kuchni to produkt numer jeden. Nigdy nie może jej u mnie zabraknąć. Kupuję kolejną butelkę, kiedy widzę że powoli kończy się poprzednia. Każdy ma jakiegoś bzika. Moim jest oliwa.
Składniki:
średniej wielkości pęczek natki pietruszki
5 łyżek oliwy extra virgin (lub więcej)
2 łyżki łuskanych pestek słonecznika
1 łyżka kaparów
1 duży ząbek czosnku
1 łyżeczka soku z cytryny
garść startego sera długodojrzewającego (parmezanu lub np. bursztynu)
pieprz
Natkę myjemy. Pestki słonecznika prażymy chwilę na suchej patelni, do zrumienienia, studzimy. Do blendera wrzucamy listki natki, pestki słonecznika, kapary, czosnek, oliwę i sok z cytryny. Doprawiamy świeżo mielonym pieprzem. Soli nie dodajemy, kapary są wystarczająco słone. Wszystkie składniki miksujemy pulsacyjnie tak długo, aż powstanie z tego nie za gładka masa, chodzi o to, żeby były wyczuwalne w konsystencji poszczególne części pesto. Taka forma sosu jest smaczniejsza, niż taka zmielona na śmierć. Jeżeli pesto wyszło Wam za gęste, dolejcie do niego więcej oliwy. Na zdrowie.
Jeżeli macie moździerz, zróbcie pesto właśnie w nim. Będzie miało ładniejszy kolor – mam to przećwiczone. Przynajmniej mój blender powoduje, że pesto nie ma tak pięknie zielonego koloru, jak to robione w moździerzu. Pesto z koperku, które robiłam dziś do ryby, miażdżyłam ręcznie. Wyszło zielone jak łąka w środku lata (czy coś).
Podobne przepisy:
Pesto z rukoli z kaparami
Pesto z czosnku niedźwiedziego
Pesto bazyliowe ze słonecznikiem
Pesto wegańskie z płatkami drożdżowymi
Pesto z rzeżuchą i natką pietruszki
Pesto z rukoli
Pesto z natki pietruszki