Parę dni temu zostałam zasypana pytaniami czy na blogu będą alkohole. Będą, będą. Pierwszy przepis już dziś, na początek – aroniówka. Dodatki według własnych upodobań. Z nalewkami jest tak, że trzeba cierpliwie czekać aż się przegryzą, próbować kombinacji smakowych, nie spieszyć się.
I od razu uczulam, że dzisiejszy przepis jest na raczej lajtową nalewkę. Nie będzie paliła przełyku jak nasza „poczciwa” 40% wódka.
Składniki:
5 kg aronii
2,5 litra spirytusu
2-2,5 litra wody przegotowanej lub źródlanej
płynny miód
dodatki: laski wanilii, laski cynamonu, goździki, imbir, suszone śliwki, rodzynki, suszone żurawiny – wg uznania
Jeżeli chcemy się pozbyć goryczy aronii, można owoce wcześniej zamrozić, ja tego nie robię. Umyte i oczyszczone owoce zalewamy spirytusem i wodą (zacznijcie od 2 l wody, zawsze zdążycie później dolać więcej, jak będzie taka potrzeba). Do baniaka, w którym znajdują się owoce, dorzucamy dodatki. Ja wrzuciłam 3 laski wanilii i małą paczkę suszonych śliwek. Po 4 tygodniach odcedzamy, owoce wyrzucamy (lub, jeżeli mamy na nie pomysł – zostawiamy), dodajemy do baniaka na początek 100 g miodu, mieszamy, zostawiamy na tydzień, znowu 100 g miodu, próbujecie czy nalewka jest dla Was wystarczająco słodka, jak nie, znowu miód, mieszamy – i tak do oporu. Nalewka będzie dobra już po miesiącu (od ostatniego słodzenia), ale czym dłużej postoi tym lepiej. Ja słodzę minimalnie lub wcale, wolę wytrawne nalewki.
Filtracja. Wystarczy, że nalewka odstoi swoje, nic nie trzeba filtrować, cały osad opadnie na dno. Jeżeli jednak upieracie się nad filtracją (np. tej końcówki z osadem), możecie najpierw przepuścić nalewkę przez gęste sito, a potem przez filtry do kawy lub gazę/pieluchę tetrową.
Podobne przepisy:
Wiśniówka
Porzeczkówka