Bitki wołowe

przez Kardamonowy

W końcu wyszły takie jak trzeba. Nie wiem czemu za pierwszym razem nie były takie, jak sobie wymarzyłam. Może to była kwestia rodzaju wołowiny, jakiej użyłam? Cały przepis właściwie powtórzyłam, więc to chyba to. A, właśnie, bo pewnie nie wiecie, że to było popisowe danie mojej mamy. Myślę, że już o tym wspominałam niejednokrotnie, ale powtórzę to raz jeszcze: moja mama robiła najlepsze bitki wołowe z grzybami, jakie kiedykolwiek jadłam. Moje z grzybami niestety nie były, ale nie szkodzi. I tak wyszły przepyszne.
Tak, rodzaj mięsa na pewno ma znaczenia, nie podlega to żadnej dyskusji. Tym razem sporo się nachodziłam na mojej dzielni, żeby znaleźć fajny kawałek wołowiny. Bo to miała być wołowina na śląskie rolady, nie mogłam kupić czegokolwiek. Z rozpędu kupiłam ponad kilogram mięsa, więc połowę zamroziłam. I z tej połowy zrobiłam właśnie bitki. Mięso być spore, pięknie czerwone, bez żył, pachnące. No idealne. Nic dziwnego, że i bitki wyszły niemalże idealne. „Niemalże”, bo były bez grzybów i nie były robione przez moją mamę.
Dodatki? No najlepsze będą tłuczone ziemniaki i tarte buraki. Chociaż to jak zwykle jest bardzo indywidualne. Mnie by pasował do tego jeszcze ogórek kiszony. A najlepiej to sałatka z buraków z kiszonym ogórkiem. My musieliśmy się jednak ograniczyć do kaszy i sałaty w jogurcie, więc na pewno sporo popsuliśmy. No trudno, taki czas.
Przed nami weekend, więc idealny moment na większe kombinacje w kuchni. Jeżeli macie czas i trochę pokaźniejszy budżet, polecam bitki wołowe.
Dawno nie jadłam nic tak dobrego.


Składniki:
600 g wołowiny (ja użyłam udźca)
1 duża cebula
2 ząbki czosnki
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
2 liście laurowe
3 ziarna ziela angielskiego
pół szklanki mąki pszennej
około 700 ml wody lub bulionu (lub więcej)
sól
pieprz
olej rzepakowy, smalec lub masło klarowane

Wołowinę kroimy w plastry (mniej więcej grubości 1 cm), cienko rozbijamy. Z obu stron każdy kawałek mięsa doprawiamy solą, świeżo mielonym pieprzem i mieloną papryką, odstawiamy na 30 minut.
Na patelnię z tłuszczem wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę cebulę i rozdrobnione ząbki czosnku. Smażymy na wolnym ogniu do lekkiego zrumienienia. Po usmażeniu ściągamy wszystko z patelni na talerz.
Mięso obficie obtaczamy w mące i smażymy na tłuszczu na tej samej patelni, tym razem na mocnym ogniu, do porządnego zrumienienia (ja smażę mięso na głębokiej patelni z grubym dnem i w niej także gotuję bitki). Czym bardziej zrumienicie mięso, tym ciemniejszy sos uzyskacie. Pamiętajcie tylko, żeby go nie spalić :).
Do mięsa dodajemy usmażoną cebulę z czosnkiem. Następnie wlewamy do tego wodę/bulion. Mięso musi być nim całkowicie przykryte, ciężko więc stwierdzić ile będziecie go potrzebować. Do bitek dodajemy także liście laurowe i ziele angielskie. Całość gotujemy pod przykryciem około 2 godziny. Jeżeli płyn za bardzo wyparował, należy go uzupełnić.
Gotujemy tak długo, aż mięso będzie się właściwie rozpadać pod widelcem. Jeżeli sos wyszedł za rzadki, należy go zredukować, poprzez gotowanie bez pokrywki.

Komentarze

* Wstawiając komentarz zezwalasz na użycie Twoich danych osobowych w celu jego publikacji na stronie. Twój e-mail nie będzie widoczny.

Zobacz również

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda Polityka prywatności

Polityka prywatności