Tak, mąka orkiszowa. Dziś miałam z nią przyjemność pierwszy raz w życiu. W mojej kuchni miałam zawsze mąkę tortową, poznańską, pełnoziarnistą i żytnią, nic więcej. Nasze nawyki żywieniowe musimy jednak trochę zmienić, czas ograniczyć spożywanie glutenu. Tak, orkisz też ma gluten, wiem. Możemy sobie jednak od czasu do czasu na niego pozwolić. Z tej czwórki pozostanie więc mąka żytnia, ją możemy jeść (prawie) bez ograniczeń.
No i w związku z dietą, musiałam zaopatrzyć się w mąki pokroju jaglanej, owsianej. I orkiszowej właśnie (typy powyżej 1000). Korci mnie jeszcze zakup gryczanej i z ciecierzycy, ale o nich muszę jeszcze poczytać.
No więc orkisz. Jest ok. Naleśniki zrobione z tej mąki wyszły fajnie. W konsystencji i smaku przypominały te z mąki pszennej pełnoziarnistej. Z ciastem w ogóle nie było problemu, chociaż pierwszy naleśnik wyszedł tak sobie. Ale to w sumie moja wina, bo ciasto było za gęste. Po dolaniu odrobiny wody, cała reszta wyszła dokładnie tak jak trzeba.
Prawdziwym testerem była Tola, która jak większość dzieci przepada za naleśnikami. Zjadła z przyjemnością dwa, bez żadnych dżemów i innych powideł. Podczas gdy robiłam zdjęcia, przyczłapała do mnie, grzecznie zapytała czy może się zaopatrzyć w jedną sztukę naleśnika. Potem przyszła po kolejnego. Na następnego już nie miała miejsca, ze dwie godziny wcześniej zjadła omlet biszkoptowy z 3 jajek. Tak, z 3.
Na jutrzejszy obiad zostało jakieś 5 naleśników. Tola po przedszkolu przyjdzie mega głodna, więc jej odłożę 3. My zrobię 2, chyba ze szpinakiem i serem białym, ja z kolei obejdę się smakiem. Na jutro i tak mam inne plany, jeżeli chodzi o mój jadłospis. Muszę powoli czyścić zamrażalnik, potrawy na Boże Narodzenie muszą sobie w nim znaleźć miejsce.
No, to tyle na dziś. Jeżeli macie ochotę na naleśniki inne niż zazwyczaj, zróbcie je z pszenicy orkisz. Jest zdecydowanie zdrowsza od pszenicy zwykłej. Bo i jedno i drugie to tak naprawdę pszenica.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać nawet rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, że granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, że można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek nadal spotykam się ze sprzecznymi informacjami, jeżeli chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, że jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, że przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.
Miary objętości na blogu:
szklanka 250 ml, łyżeczka 5 ml, łyżka 15 ml.
Składniki:
2 szklanki mąki orkiszowej razowej (typ 1850)
2 szklanki wody (lub więcej)
2 małe jajka
2 łyżki oleju rzepakowego
szczypta soli
(przepis na około 12 sztuk)
Wszystkie składnik dokładnie łączymy ze sobą w misce (w tym olej), odstawiamy na 30 minut. Ciasto musi być lejące. Jeżeli jest za gęste, dolejcie ciut więcej wody (ja musiałam dolać jeszcze 3 łyżki). Przed usmażeniem pierwszego naleśnika wlewamy odrobinę oleju na patelnię (na kolejne, dodatkowy olej nie jest potrzebny). Ciasto wylewamy chochlą na rozgrzaną patelnię. Naleśniki smażymy z obu stron na złoty kolor.
Patelnia, na której smażyłam miała 18 cm średnicy.
Podobne przepisy:
Naleśniki
Naleśniki z mąki pełnoziarnistej
Naleśniki z zsiadłego mleka
Naleśniki z farszem z pierogów ruskich
Naleśniki z bananami i czekoladą
Kakaowe naleśniki z białym serem i malinami
Naleśniki bez jajek
Naleśniki z maślanki