Dzisiejszy post jest zupełnie nieplanowany. Ogólnie świąteczne przepisy mam w miarę ogarnięte, pomysły, częściowo zakupy, lista zamknięta. Nie planowałam żadnych zmian, korekt, no nic. I potem weszłam na jedną z grup kulinarnych, na których zapytano akurat o sałatkę na święta. Ja zaproponowałam swoje pomysły, ale klasycznie przewertowałam także pomysły innych, w tych grupach czasami pojawiają się naprawdę ciekawe przepisy. I moją uwagę przykuła sukienka panny młodej. Na początku pomyślałam, że to jakiś żart. A potem zaczęłam wertować googla. Polskie strony? Raczej licho, niewiele przepisów. Zobaczyłam co i jak, żeby mniej więcej zobaczyć co to za dziwactwo. Potem zaczęłam szukać głębiej i tak pojawiłam się na stronach ukraińskich i rosyjskich. Masa przepisów, naprawdę. Potem youtube. Przejrzałam chyba z 15 przepisów. Opcje sałatki były różne, chociaż bardzo do siebie podobne. Kształt sałatki był z reguły ten sam. Składniki? Raczej kurczak: gotowany, smażony, wędzony. Cebula czerwona, biała (czasami sparzona lub zanurzona w occie z odrobiną cukru), dymka. W sałatce czasami pojawiała się kukurydza. Prawie zawsze były ziemniaki i ser topiony, rzadziej żółty. Majonez obowiązkowo. Postanowiłam więc stworzyć swoją wersję. Z wędzonym kurczakiem, sosem majonezowo-jogurtowym, ziemniakami, czerwoną cebulą i serem żółtym, ponieważ topiony ma dramatyczny skład (kupuję go bardzo sporadycznie). Aaa, no i jajka. Jajka to podstawa, to właśnie białka powodują, że sałatka wygląda trochę jak sukienka panny młodej.
Nie mam pojęcia co z tego finalnie wyjdzie, bo sałatka wylądowała w lodówce. Ale biorąc pod uwagę składniki i warstwy, sałatka będzie smakowała jak typowa warstwowa, która z reguły bywa bardzo smaczna. Najbardziej ciekawią mnie ziemniaki w tym zestawieniu, ale myślę że niczego nie popsują.
Przepis wrzucam na zupełnym luzie, mam nadzieję, że nikt mnie za niego nie zje. Chociaż tak jak pisałam Wam wcześniej, opcji tej sałatki widziałam wiele. Najważniejszy jest chyba fakt, żeby sałatka kształtem przypominała sukienkę panny młodej. A to akurat chyba mi się udało.
Składniki:
2 wędzone udka kurczaka (około 350 g)
2 średnie ziemniaki
4 jajka
100 g sera żółtego (w oryginalnych przepisach był ser topiony)
1 średnia czerwona cebula
4 łyżki majonezu
2 łyżki jogurtu naturalnego
sól
pieprz
Ziemniaki gotujemy w mundurkach, obieramy, studzimy, ścieramy na tarce na największych oczkach
Jajka wkładamy do zimnej wody, gotujemy 8 minut od zagotowania, obieramy, żółtka oddzielamy od białek. I żółtka i białka ścieramy na tarce na średnich oczkach (osobno).
Majonez mieszamy z jogurtem, doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem, odstawiamy.
Kurczaka kroimy w średnią kostkę, cebulę w drobną, ser ścieramy na tarce na największych oczkach.
Na dnie dużego talerza wykładamy kurczaka, wyrównujemy go. Następnie polewamy go niewielką ilością sosu majonezowego. Na kurczaka wysypujemy ziemniaki i żółtka, doprawiamy solą (warstwa musi być ciut węższa niż pierwsza), znowu wlewamy odrobinę sosu, potem cebula, ser żółty (znowu węższa warstwa niż poprzednia, można ją lekko docisnąć), sól, sos (na boki sałatki też). Na koniec wszystko posypujemy białkami, równo ze wszystkich stron, kształtując taki jakby kopiec kreta.
Gotową sałatkę wkładamy na parę godzin do lodówki, żeby smaki się połączyły.