Już nie pamiętam kiedy ostatnio ugotowałam jakiś odpowiednik sklepowy. Nadszedł czas na sos chili, który idealnie nadaje się do ryb, do drobiu, do warzyw i ryżu. Czasami mieliśmy smak na tego rodzaju sos, ale jak tylko w sklepie brałam butelkę do ręki i zaczynałam wczytywać się w skład, sos lądował z powrotem na półce. Nie, nie, nie. Wczoraj zaopatrzyłam się w chili, imbir leżakuje od paru dobrych tygodni w lodówce, reszta składników jest. Sos w smaku naprawdę przypomina ten sklepowy, konsystencja już mniej, ale bez chemii chyba nie będzie idealna. Rzadko kiedy udaje się domowymi sposobami stworzyć w 100% sklepowy produkt, zawsze jednak warto próbować.
Składniki:
3 czerwone papryczki chili
2 ząbki czosnku
150 ml wody
50 ml octu
3 łyżki cukru
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
sól
Chili i czosnek rozdrabniamy w blenderze lub bardzo drobno szatkujemy. Wodę zagotowujemy z octem w garnku, dodajemy sól i cukier. Do garnka wrzucamy imbir i chili z czosnkiem, gotujemy parę minut. W szklance mieszamy mąkę ziemniaczaną z 1 łyżką zimnej wody, wlewamy do gotującego się sosu, mieszamy i gotujemy znowu około 3 minuty.
4 komentarze
Świetny pomysł! Zamiast kupować gotowy, można mieć własny przysmak 🙂
Tak, tak. Będę to powtarzać jak litanię :).
A jak długo da się przechowywać?
Zjedliśmy go tak szybko (w 3 dni), że nie zdążył się zepsuć. Naprawdę nie mam pojęcia jak długo można go przechowywać. Pozdrawiam.