Lubię różne mazidła. Do chleba, do zimnej płyty. Mazidła z białych serów, jajek, warzyw, strączków, wszelakie. Właściwie na każdą imprezę wożę ze sobą coś z tych klimatów. Na dole podlinkuję Wam ciekawsze propozycje, przejrzyjcie je sobie.
Baba ghanoush. Ile razy już na nią wpadałam w internecie, nie macie pojęcia. Nie wiem czemu zawsze ją omijałam.
I jakiś czas temu znalazłam w lodówce lekko już pomarszczone bakłażany. Pomyślałam, że najlepiej byłoby zrobić z nich coś, do czego używa się jedynie miąższu. Klasycznie zajrzałam do swoich notatek. I bum! Czas na baba ghanoush. Nie wczytywałam się za bardzo w przepisy (które miałam także w domowych książkach kucharskich), upiekłam bakłażany w piekarniku, dodałam co trzeba, zmiksowałam. Pasta wyszła bardzo dobra. Delikatna w smaku i konsystencji, bardzo ciekawa. A parę dni później zajrzałam jednak do książek. I co się okazało? Że do tej pasty nie wystarczy jedynie upieczony bakłażan, trzeba go opalić. Pomyślałam od razu ile z tym będzie babrania, syfu na kuchence, bez sensu. Nie chce mi się. I pewnego dnia jednak mi się zachciało.
Opaliłam nad palnikiem dwa bakłażany, upiekłam je, dodałam resztę składników, zmiksowałam.
Jesu, to było coś niesamowitego. W ten sposób robiona baba ghanoush smakowała zupełnie inaczej, jedynie konsystencja została taka sama – nadal bardzo kremowa i puszysta. Smakowała trochę jak wędzonka, trochę jak pieczone ziemniaki z ogniska. Smak dymu był zdecydowanie wyczuwalny. Genialne.
Zróbcie tę pastę chociaż raz, z ciekawości.
Składniki:
2 średnie bakłażany
3 łyżki pasty sezamowej (tahini)
1 ząbek czosnku
sok z jednej małej cytryny
pół pęczka natki pietruszki
1/4 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
szczypta soli
szczypta pieprzu
pestki prażonego sezamu i pół łyżeczki oliwy extra virgin (opcjonalnie)
Bakłażany opalamy nad palnikiem na nie za dużym ogniu, z wszystkich stron (aż się prawie zwęglą i skórka stanie się pomarszczona). Następnie wkładamy je do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy je jakieś 10-15 minut. Tyle im w zupełności wystarczy, opalanie nad ogniem już spowoduje, ze zmiękną.
Bakłażany studzimy, łyżką wyjmujemy z nich miąższ, wrzucamy do robota kuchennego (ja użyłam rozdrabniarki). Dodajemy do nich pastę sezamową, obrany ząbek czosnku, sok z cytryny i przyprawy. Miksujemy do uzyskania jednolitej, puszystej pasty. Dodajemy do tego poszatkowaną natkę pietruszki, mieszamy. Przed podaniem całość można posypać prażonymi pestkami sezamu i skropić oliwą.
Przepisy na inne pasty:
Pasta z grillowanego bakłażana
Pasta paprykowa z fetą
Pasta z twarogu i awokado
Pasta z pestek dyni, pieczonej papryki i gorgonzoli
Pasta z fasoli z suszonymi pomidorami i natką pietruszki
Pasta z ciecierzycy i parmezanu