Dodatkowo bezglutenowy. Bo nadal eliminujemy gluten z czego tylko się da. „Zabawa” potrwa jeszcze parę miesięcy, więc już w sumie odruchowo szukam zamienników. Nie jest to takie proste w przypadku My, ponieważ dodatkowo odpadają mąki typu kukurydziana, która jest bezglutenowa. Brałam więc pod uwagę dwa produkty, jakie mam w domu: siemię lniane i otręby żytnie. Ostatecznie w pasztecie wylądowały otręby. Nie wiem czy w ogóle były potrzebne, nie wiem czy zrobiły jakąkolwiek robotę. Chyba następny pasztet zrobię bez jakichkolwiek dodatków typu mąki, kasze czy inne siemienia i otręby, tak na próbę. Jest szansa, że dodaję je jedynie z przyzwyczajenia, bo zawsze coś dodawałam.
Robiąc pasztet, zastanawiałam się jeszcze nad tym czy dodać do niego orzechy, migdały czy jakieś suszone owoce. Owoce odpadły od razu, bo przecież My nie może jeść nic słodkiego. Z orzechów miałam w domu jedynie włoskie, a tych też nie powinien mieć w swoim jadłospisie. Skończyło się na bezpiecznych migdałach, które dodatkowo też przecież kojarzą się ze świętami Bożego Narodzenia. Jeżeli chodzi o migdały, ja dodałam część całych, część w płatkach. To nie jakieś tam moje fanaberie, dużych miałam w domu po prostu za mało, a do sklepu tak STRASZNIE nie chciało mi się iść. Wytargałam z szafy migdały w płatkach. Dobrze sprawdziłyby się też te w słupkach. Dajcie jakie chcecie. Te w całości też fajnie wyglądają w pasztecie, po prostu, dlatego się na nie uparłam.
Rodzaj mięsa? Też jest dowolny. Ważne jest jedynie, żeby część mięsa, która wyląduje w pasztecie była tłusta. Dlatego do pasztetu drobiowego często dodaje się np. podgardle. Ja postanowiłam połączyć kurczaka z łopatką wieprzową. Zrezygnowałam z boczków i innych wątróbek. I to chyba w sumie tyle.
Jak pamiętacie, nie jestem wielką fanką mięsa. Nie wyobrażam sobie jednak świąt bez pasztetu, który pochłaniam najczęściej w towarzystwie sałatki jarzynowej i chrzanu. Upiekłam go parę dni temu, poporcjowałam i zamroziłam. Na święta będzie jak znalazł.
Bierzcie przepis i upieczcie conieco. Z czym tylko macie ochotę.
Składniki:
2 ćwiartki z kurczaka (z rosołu)
750 g łopatki wieprzowej
1 marchewka (z rosołu)
1 korzeń pietruszki (z rosołu)
mały kawałek selera (z rosołu)
3 czubate łyżki otrębów żytnich
duża garść całych migdałów
duża garść migdałów w płatkach (możecie dać też po prostu dwie garści całych migdałów)
2 jajka
2 duże cebule
4 ząbki czosnku
1/4 szklanki rosołu
2 liście laurowe
4 ziarna ziela angielskiego
pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
pół łyżeczki mielonego imbiru
sól
pieprz
olej rzepakowy
Zacznę może od tego, że najlepiej ugotować po swojemu rosół na ćwiartkach. Mięso i część warzyw wykorzystacie do pasztetu, z rosołem zrobicie na co macie ochotę.
Łopatkę kroimy w dużą kostkę i obsmażamy do zrumienienia (można pominąć dodawanie oleju), następnie przekładamy go do naczynia żaroodpornego. Na tej samej patelni (już z odrobiną oleju) rumienimy obrane kawałki cebuli i czosnek. Cebuli nie trzeba drobno kroić, obrane ząbki czosnku usmażyłam w całości. Do łopatki dodajemy zrumienione cebule, czosnek, ziele angielskie i liście laurowe. Na patelnię wlewamy odrobinę wody, czyścimy ją jakby z resztek smażenia, wszystko wlewamy do naczynia z karczkiem. Naczynie przykrywamy pokrywką i wkładamy do piekarnika. Pieczemy około 40 minut w 180 stopniach. Mięso z kurczaka, łopatkę z cebulą (bez liści laurowych i ziela) i warzywa mielimy w maszynce (lub w rozdrabniarce), wrzucamy do miski. Dodajemy do tego migdały, przyprawy, jajka, otręby i rosół. Wszystko tak długo wyrabiamy, aż mięso wchłonie większość płynu, mięso powinno być raczej zwarte (ale nie za bardzo). Formę do pieczenia smarujemy olejem, można dodatkowo wyłożyć ją papierem do pieczenia. Wykładamy na nią wyrobione mięso, wyrównujemy i pieczemy godzinę w 200 stopniach.
Taka ilość mięsa zmieściła mi się do formy o wymiarach: dł. 39 cm, szer. 11 cm, wys. 7 cm.
Podobne przepisy:
Pasztet z żurawiną
Pasztet z kaparami i suszonymi pomidorami
Pasztet ze śliwkami
Pasztet wieprzowy